Interpretacja, ciekawych płyt instrumentalnych, zawsze przysparzała mi wiele radości. Najbardziej lubię płyty, przy których mogę zamknąć oczy i przenieść się w świat, który malują mi w myślach dźwięki.
Takim albumem, bezapelacyjnie jest debiut Maeda - Untouchable Stories -krążek, którego nie da się zaszufladkować.
Przez całe 10 utworów, trwa bardzo przemyślana podróż, po stylach. Usłyszycie tu i downtempo i nu jazz i elementy elektroniki i coś, czego nie można jednoznacznie określić. Coś co można określić muzyką miasta. Muzyką opuszczonych miejsc. Zapomnianych ulic. W tym chyba tkwi cały sekret, bo ilekroć słuchałam Untouchable Stories, to za każdym razem widziałam podobne, lecz zawsze nurtujące, obrazki.
Album, tak jak okładka, jest mocno deszczowy. Po ludzku mówiąc- wyzwala on w wyobraźni wygląd krajobrazu, podczas szarej ulewy. Melodie przywodzą na myśl postindustrialne zabudowania, ziejące pustką i lekka nutką grozy. W powietrzu czuć ciekawość.
W innym momencie płyty, nagle przenosimy się, na plan nocnych podróży metrem, a w jeszcze innym, gdzieś za gruby mur, w dziwne, ukryte i nieznane nam wcześniej miejsce.
Dodatkowo do płyty stworzono serię zdjęć oraz zbiór krótkich opowiadań. Ku mojemu zdziwieniu i w sumie uciesze, zdjęcia idealnie obrazują to, co oddają właśnie dźwięki z omawianego albumu.
Muzyka Maeda jest naprawdę idealną, do odbywania takich swoistych podróży w wyobraźni.
Co ciekawsze i dodające jeszcze więcej smaczku w tym wszystkim jest to, że przecież autor jest Polakiem, a stworzył płytę ciekawą i przywołującą na myśl takich muzyków jak Blockhead, czy Bonobo.
Szczerze polecam i po raz kolejny zapraszam na oficjalną stronę artysty.
Album objęty patronatem uknow-howwedo
0 Comments:
Post a Comment