Szukaj nas na:
Nasza grupa na last.fm My na Myspace My na Naszej Klasie

20 lipca 2007

.Wu-Tang Clan w Polsce


Wreszcie, po wielu latach oczekiwania w Warszawie odbył się się koncert legendarnego Wu-Tang Clanu. Pozytywna niespodzianka? Nie. Niesamowity show? Raczej też nie. Zawód? Chyba tak. Zespół zagrał wszystkie swoje hity i nie było żadnych niespodzianek w doborze utworów. Bring Da Ruckus, The Mystery Of Chessboxin' czy Gravel Pit. Dziwnym trafem w ramach tribute dla Russella zagrali Shimmy Shimmy Y'All oraz Brooklyn Zoo, wiec tutaj także bez zaskoczenia. Jedyną ciekawą rzeczą była akcja z Umbrella :). Zaprezentowali również trzy utwory z nadchodzącej płyty 8 Diagrams, jednak z niewiadomych przyczyn utwory w całości poleciały z winyla, widać chłopaki nie nauczyli się jeszcze tekstów. Największym zawodem była jednak forma koncertu - 100% rozrywki, o ile było to normalne w przypadku Method Mana, w końcu wszyscy wiedzą, że to zjarany wariat, to jednak po RZA czy Geniousie spodziewałem się czegoś ambitniejszego, jakiegoś przekazu. No ale niestety nie było ani wchodniej filozofii ani Islamu, a przecież właśnie połączenie tych dwóch czynników stanowiło esencję stylu klanu. Była za to gorzała, zioło i ok 30 fanek, które po koncercie pojechały z zespołem do hotelu, a fani czekający na autografy zostali praktycznie olani, tylko GZA i Inspectach przez ok minutę rozdawali autografy. To mogło być wydarzenie roku, ale niestety nim nie było. Może podkładałem zbyt duże nadzieje w koncercie legendy? W każdym razie widziałem zbyt wiele dużo lepszych koncertów, żeby ten mógł zrobić na mnie wrażenie...

Wideorelacja z koncertu:

Gravel Pit:


M.E.T.H.O.D. Man:




Materiały wideo są własnością serwisu Uknow-howwedo i nie mogą być publikowane bez zgody autora lub informacji o ich źródle.

6 Comments:

margolcia said...

Ech i już masz Jackson odpowiedz, dlaczego wolałam olać Wu i jechać na Hip Hop Kemp - wiem, że tam nikt mnie nie zawiedzie.
Trochę to przykre, że 'odwalili' ten koncert po najniższej linii oporu.
A co do GZA to można się było po nim spodziewać, że będzie miał jakikolwiek kontakt z publicznością, bo już klasę pokazał na Otwartych Rewirach w Warszawie.

Anonimowy said...

ja bym koncert wu zamienil na jakikolwiek koncert jakiegos okayplayera :d
i teraz widac kto ma kontakt z publik, zapraszam jesdnego posta nizej ;p
the roots crew reign official and true, ooh wee :d

ale w sumie to szkoda, ze wu odjebali taka lipe, ale toche czulem, ze tak bedzie, reaktywacja po takim czasie, nie moglo byc megadojebania :]

Anonimowy said...

To jeszcze dodam od siebie że totalną hałą było puszczenie tych trzech ostatnich kawałków z winyla oraz brak bisu.
15 minut darcia ryja to za mało?!
Do tego sauna w Stodole. :/
Ogólnie rzec biorąc koncercik mi się podobał, pieniędzy nie żałuję, ale niesmak mały pozostał.

Anonimowy said...

a tak w ogole to nie fanki tylko puste zdziry ;p

margolcia said...

o hahaha wlasnie za to Cie lubie :P :)

Unknown said...

To prawda, nie były to fanki, lecz koncert nie był już taki najgorszy, było dużo minusów, ale bawić się dało, ja tam latałem przy scenie :]